Gość napisał(a):
Gość napisał(a):
Wspaniały, empatyczny, życzliwy pełen otwartości na drugiego człowieka wszczepił mi implanty do mojego kręgosłupa, które pomogły mi wyleczeniu choć na osiem lat zaawansowanej skoliozy .Niestety po latach nastąpił odrzut implantu ale i tak jestem doktorowi wdzięcznym pacjentem.
Gość napisał(a):
Kochany,cudowny,wspanialy,wielki.Ogromna strata.Kochamy.
Gość napisał(a):
Kochany,cudowny,wspanialy,wielki.Ogromna strata.Kochamy.
Tomasz Borkowski napisał(a):
Z głębokim żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Pana Profesora Andrzeja Nowakowskiego. Jest to przeogromna strata na naszego środowiska ortopedycznego. Odszedł wielki człowiek, wielki ortopeda.
Cześć jego pamięci!
Przesyłamy kondolencje dla rodziny i najbliższych.
Zarząd Oddziału Warszawskiego PTOiTr
A. Jacek Bendek napisał(a):
Drogi Andrzeju,
Zawsze jadąc na ortopedyczne spotkanie pytałem o Ciebie czy tam będziesz i czy będzie z Tobą Twoja ukochana i oddana Ci- Pirania.Twoja-Wasza obecność gwarantowała wspaniałe, pełne humoru- naukowe, intelektualne i towarzyskie doznania...
Cześć Twojej Pamięci,
A. Jacek i Marylka Bendek
Wspomnienie o Tobie:
https://youtu.be/LTFZbpQDFUw
Gość napisał(a):
Drogi Andrzeju. Odszedłeś przedwcześnie . Widzieliśmy się ostatnio gdy mieliśmy po 70 lat na zjeździe koleżanek i kolegów z rocznika pomaturalnego 1966 w .naszej ukochanej Chodzieży. Rozmawialiśmy wtedy przez chwilę o przemijaniu. Powiedziałeś wtedy przy Małgosi ,że długo żyć nie będziesz. Odezwałem się wtedy Andrzeju co Ty za głupoty Wygadujesz! Ale wróćmy do czasów LIceum Ogólnokształcącego w Chodzieży. Byłeś bardzo dobrym uczniem umiejącym pomagać w wielu przedmiotach innym ,posiadającym głęboką empatię .Idąc do "budy" często zachodziłem do Ciebie do twojego domu. Do dzisiaj miło wspominam spotkania z resztą Twojej rodziny. Zawsze zazdrościłem Ci Twojej gęstej i mocnej czupryny, zawsze Ci było gorąco dlatego przeważnie zimą starałeś się chodzić bez czapki i to do szkoły. Narażałeś się często z tego powodu na ostre reprymendy naszego profesora od historii ś.p. pana Orłowskiego. Ale i tym problemem umiałeś sobie poradzić Czapkę zawsze miałeś w tornistrze, Ubierałeś ok. 100m przed Liceum . Podobnie było w drodze do domu. I pan profesor był zadowolony. Marzyłeś zawsze ,żeby zostać lekarzem, profesorem. Rozmawialiśmy o tym w Twoim domu. I to się udało . Dumni jesteśmy z tego , że wzniosłeś polską ortopedię na wysoki poziom. Żegnaj Przyjacielu! Roman Beger
Gość napisał(a):
Gość napisał(a):
Gość napisał(a):
Drogi Andrzeju zabrał nam Ciebie dr czas, bo jak mówiłeś zawsze ma czas.
Na zawsze pozostaniesz w moim sercu i umyśle.
Żegnaj Przyjacielu
Jarek Deszczyński
Gość napisał(a):
Osobiste wspomnienie Prof. dr hab. n. med. Andrzeja Nowakowskiego
Wspomnienie o Wielkim Człowieku, który obdarzył mnie swą przyjaźnią.
Andrzeja Nowakowskiego poznałem jako bliskiego współpracownika dra Lecha Polakowskiego w jednym z pierwszych dni stanu wojennego, w styczniu 1982r. Wraz z mą żoną poprosiliśmy o opiekę ortopedyczną nad zaadoptowanym rodzeństwem, właśnie odebranym z domu dziecka. Pięcio- i siedmio-letnie dzieci wykazywały skrzywienia kręgosłupa. Dra Polakowskiego znałem od kilkunastu lat i miałem do niego bezgraniczne zaufanie jako lekarza i patrioty. Podczas kolejnych wizyt zauważyliśmy, że darzy on dużym zaufaniem dra Nowakowskiego, jednak przy każdej wizycie tylko dr Polakowskiemu przekazywaliśmy systematycznie uzgodnione liczby kolejnych numerów podziemnego czasopisma Solidarności Obserwator Wielkopolski. W 1986r. zamieszkaliśmy w dzielnicy Rataje, w tym samym bloku co Państwo Nowakowscy,. Z radością przyjęliśmy zaproszenie Małgosi i Andrzeja na wieczorne spotkanie. Wtedy poznaliśmy wzajemne zaangażowanie: Andrzeja w Solidarności działającej w klinice ortopedycznej, a moje z Hanką w drukowaniu Obserwatora Wielkopolskiego. Pośrednictwo dra Polakowskiego było już niepotrzebne. Gdy dowiedziałem się o śmierci dra Polakowskiego, zaproponowaliśmy, że wspólnie złożymy wieniec od Solidarności. Andrzej zaakceptował, moja żona Hanka znalazła kwiaciarnię, która przygotuje odpowiednio ładny wieniec, ale -ze strachu przed represjami- żadna kwiaciarnia nie chciała przygotować szarfy z napisem o zasługach dla Solidarności. Dostaliśmy pustą szarfę, a ja z brystolu wyciąłem szablon napisu, podkreślającego zasługi dra Lecha Polakowskiego dla Solidarności. Pogrzeb zgromadził wiele ludzi. Na ich oczach, razem z dr Andrzejem Nowakowskim, jawnie nieśliśmy wieniec z rozwiniętymi szarfami i złożyliśmy na grobie. Myślę, że Andrzej z Małgosią mieli podobne jak ja z Hanką odczucia, że złożenie takiego wieńca było miłe doktorowi Lechowi Polakowskiemu.
Godna podziwu jest aktywność Prof. Andrzeja Nowakowskiego w planowaniu i przeprowadzeniu restrukturyzacji szpitala w drugiej połowa lat 90-tych ub. wieku. Nastąpiły też zmiany systemowe, np. organem założycielskim było bezpośrednio Ministerstwo MZiOS, zamiast Akademii Medycznej w Poznaniu. W dniu 1.01.1999r Minister Zdrowia i Opieki Społecznej mianował Prof. Andrzeja Nowakowskiego Dyrektorem tego samodzielnego szpitala i funkcję tę sprawował przez około 10 lat, choć niebawem nastąpiły kolejne zmiany systemowe. Szczegółowy opis zmian organizacyjnych i modernizacji szpitala znajduje się w wartościowym dziele „Ortopedyczno-Rehabilitacyjny Szpital Kliniczny im. Wiktora Degi, Uniwersytetu Medycznego w panoramie historycznej Poznania (1868-2018)”, Redakcja: Andrzej Nowakowski, Przemysław Daroszewski. Godne podziwu są wyniki rewaloryzacji zabytkowych elementów małej architektury w parku szpitalnym, m.in. figury Maryi Niepokalanej i fontanny oraz wierna rewaloryzacja zabytkowej klatki schodowej w wejściu H (płd. część szpitala), a także uporządkowanie zieleni parku. Przeżywam emocjonalnie te zmiany, gdyż w czasie mych łącznie kilkuletnich pobytów w szpitalu w latach 1960-tych w roli pacjenta, bywałem w pogodne dni wywożony do tego parku, lub ćwiczyłem chodzenie o kulach, choć park był zaniedbany. Zadbany park przyszpitalny to dobro pacjentów.
Wielkim dla mnie przeżyciem było umożliwienie mi udziału w uroczystości uhonorowania Profesora Hilarego Koprowskiego z Filadelfii w USA, wynalazcy szczepionki przeciwko Polio. Prof. Andrzej Nowakowski jako Prezes Polish Spine Society wręczył laureatowi dyplom i medal tego Towarzystwa. Prof. Hilary Koprowski został pierwszym laureatem tego medalu. Uroczystość ta stanowiła inaugurację Międzynarodowej Konferencji Naukowej, zorganizowanej przez Polish Spine Society. Była połączona z wykładem laureata i koncertem, a zorganizowana została w dniu 21.05.2007r. w Starym Browarze w Poznaniu. Szczepionka jest do dziś podawana dzieciom na całym świecie i pozwoliła praktycznie wyeliminować niebezpieczeństwo choroby Polio. Dodam, że Prof. Koprowski, znając ograniczenia finansowe PRL, przekazał Polsce bezpłatnie 1 milion dawek szczepionki.
Przyjazd Prof. H. Koprowskiego do Poznania na zaproszenie wystosowane przez Prof. A. Nowakowskiego i przyjęcie medalu, było wielkim wydarzeniem naukowym. Przyczyniło się do rozpowszechnienia wiedzy o wielkim polskim naukowcu i wynalazcy szczepionki. Mam podstawy do twierdzenia, że pośrednio mogło to wpłynąć na decyzję Kapituły Orderu Orła Białego (najwyższego orderu Polski), że Prof. Hilary Koprowski został włączony do grona wybitnych Polaków i z okazji stulecia niepodległości Polski został pośmiertnie odznaczony tym orderem we wrześniu 2018r.
Wspomnę o pewnym fakcie charakterystycznym dla Profesora A. Nowakowskiego. Otóż przy wąskiej drodze na skraju lasu i prowadzącej do wili Państwa Małgorzaty i Andrzeja Nowakowskich stoi tablica z napisem:
„Ludzie! / Nie zanieczyszczajcie nam lasu.” / Podpis: „Zwierzęta”.
Oczywiście tablicę ustawił Andrzej. Przechodnie i jadący autami różnie reagują. Jedni się dziwią. Inni traktują jako doby żart, że zwierzęta coś piszą. Ja, znając humanizm i wrażliwość Andrzeja, odczytuję tę tablicę, jako wyraz głębokiego wczuwania się w życie wszystkich form flory i fauny. Na działce Państwa Nowakowskich zachowano wszystkie drzewa i krzaki. Są też oswojone wiewiórki. Myślę, że z tą samą wrażliwością i troską Andrzej otaczał swych pacjentów.
Andrzeju! Byłeś prawdziwym Przyjacielem. Rozmowy i czas spędzany z Tobą i Małgosią wzbogacały nas. Pamiętamy, że nigdy nie krytykowałeś innych lekarzy, a podkreślałeś wiedzę, zalety i osiągnięcia. Zostaniesz na zawsze w naszych umysłach i sercach. Hanka i Andrzej Garsteccy
Gość napisał(a):
Andrzeju, zawsze byłeś dla mnie źródłem ogromnej wiedzy na temat historii narodu polskiego. Z tego powodu zawsze pozostaniesz w mojej pamięci nie tylko jako wybitny ortopeda i pasjonat skoliozy, który oddawał całe serce w to, co robił, ale również jako wielki patriota. Niech Bóg ma Cię w swojej opiece. - Nasr Sewehli
Gość napisał(a):
Andrzeju, byłeś naszym cennym przyjacielem, wszyscy uwielbiali Twoje opowieści, dowcipy. Podnosiłeś nas na duchu, wspierałeś w pozytywnych działaniach. Zawsze podziwiałem Twój talent literacki. Takich ludzi już nie ma. Cześć Twojej pamięci.
Gość napisał(a):
Przyjaźniliśmy się kilkadziesiąt lat. Wystarczająco długo, by z najczystszym sumieniem powiedzieć, że był jednym z najwspanialszych ludzi, jakich spotkałem. Należał do prawie już nieistniejącej grupy prawdziwych humanistów, którzy zawsze chcą wiedzieć więcej o wszystkim. Kto widział Jego bibliotekę z tysiącami arcyciekawych pozycji, wie, o czym mówię. Muzyka, ocieplenie klimatu, nowe technologie, teatr, moda i tysiące innych tematów jakie poruszaliśmy, wszystko Go interesowało. Mówił zajmująco, z szacunkiem dla rozmówcy, nawet gdy nie zgadzał się z jego poglądami. Uśmiechał się przy tym w sobie właściwy, ujmujący sposób, kulturalnie i taktownie. „Każdy ma swoją rację, a że ja akurat tej nie podzielam, to może w tym moja wina?”, mawiał.
Andrzej lubił dobrą whiskey, delektował się nią, sącząc niemal po kropelce. Umiał słuchać, a rozmowa wyraźnie sprawiała mu największą przyjemność. Zaskakiwał wiedzą. Potrafił na przykład wymienić wszystkie imiona dzieci Bacha, tytuły kolejnych płyt The Beatles i filmów Kurosawy. Z pamięci recytował wiersze Tuwima, Kochanowskiego i Norwida. Opowiadał dykteryjki o Sienkiewiczu i Wieniawie. Miał ogromne poczucie humoru, także na swój temat, co jak wiadomo nie jest zbyt częstym zjawiskiem. Niech żałuje, kto nie słyszał Go śpiewającego: „My jesteśmy rada puchaczy” na obchodzonych w szpitalu, okrągłych urodzinach swego Mistrza, profesora Degi…
Andrzej, gdy trzeba, był stanowczy i odważny. W 1980 roku nie zastanawiał się ani chwili. Stanął na czele zakładanej przez siebie „Solidarności” medyków, płacąc za to naprawdę wysoką cenę. Zawsze był społecznikiem, traktując pracę dla innych za naturalny obowiązek człowieka i tym bardziej lekarza. Udzielał się w licznych gremiach, także na szczeblu wojewódzkim, leczył mnóstwo osób, nie tylko zakonnice, za „Bóg zapłać”, jeździł do potrzebujących o przeróżnych porach, a także wtykał własne pieniądze pacjentom, którzy ich potrzebowali. O tym wiem, ale o ilu takich Jego działaniach nigdy się nikt nie dowie?
Wiem też z różnych źródeł, jak bardzo cenił sobie kolegów - lekarzy, jak Mu zależało na ich rozwoju zawodowym, na przekazaniu naturalnej pałeczki pokoleń młodszym. Specjalny hołd złożył tym, którzy zajmowali się ortopedią przed Nim, pisząc arcyciekawą książkę. Warto dodać, że naprawdę umiał pisać, miał lekkie pióro i czytało się go z dużą przyjemnością. W przyjaźniach, prywatnych i zawodowych, zawsze wierny, często dyskretnie wyciągał kolegów z różnych opresji zawodowych i prywatnych. Nie słyszałem, żeby pod adresem kogokolwiek zgłaszał pretensje.
Oczywiście żałuję, że codzienność, zwłaszcza praca, nie pozwoliła mi na tak częste z Nim spotkania, jakich bym sobie winszował. To się nie odstanie. Że nigdy razem nie zanucimy Okudżawy przy pysznościach przygotowanych przez Małgosię, że nie usłyszę Jego delikatnego głosu i mądrych uwag o życiu, we wszystkich jego przejawach. Nie wspomniałem jeszcze, że z reguły z naszych rozmów wychodziłem podniesiony na duchu, z przekonaniem, że świat nie jest taki zły i że ludzie nie do końca spsieli, skoro jest ktoś taki jak Andrzej. No i skończyło się.
Tyle razy rozmawialiśmy o wieczności, o Bogu, o tym, jak Tam jest. On już wie sto razy lepiej, niż ktokolwiek z nas.
Andrzeju! Dziękuję Ci za wszystko! Do zobaczenia!
Andrzej Lajborek
Gość napisał(a):
Drogi Andrzeju!
Tak trudno mi myśleć i mówić o Tobie w czasie przeszłym ,gdyż Twoja obecność była w całym moim dorosłym życiu.
Gdy zaczęłam pracę w laboratorium Szpitala Ortopedycznego, Ty byłeś jednym z pierwszych studentów,którzy mieli zajęcia laboratoryjne. Po kilku latach wróciłeś do tego szpitala jako doskonały lekarz. Byłeś specjalistą ortopedii ale przede wszystkim lekarzem, zawsze widziałeś całego człowieka i potrafiłeś stawiać bardzo celne diagnozy nie tylko w swojej dziedzinie. W myśl powiedzenia,że dobrym lekarzem może być tylko Dobry Człowiek , Ty właśnie nim byłeś. Nie raz byłam świadkiem gdy biednym pacjentom pomagałeś kupując im leki lub żywność. Ty także całym sercem zaangażowałeś się w tworzenie Związku Zawodowego Solidarność, starałeś się aby poprawić los pracowników. W stanie wojennym,dzięki życzliwości prof.Degi i prof.Sengera uniknąłeś internowania ale przeżywałeś wiele szykan że strony władz.
Dzięki Twoim kontaktom bardzo dużo darów z zagranicy było przekazywanych do poznańskich szpitali.
Po latach zostałeś Dyrektorem naszego szpitala i pełniłeś tą funkcję z wielkim zaangażowaniem dla dobra pracowników i budynku Szpitala a przede wszystkim z myślą o pacjentach.
Wspominam Cię Andrzejku,jako PRZYJACIELA mojego i moich bliskich.
Nigdy nie zapomnę Twojego uśmiechu, humoru, Twojej miłości do książek, do poezji ,do filmu i teatru.
Słuchałeś dużo muzyki, towarzyszył Ci Twój ulubiony Luis Armstrong a ostatnio zachęcony przez mojego męża, słuchałeś muzykę klasyczną, którą jak twierdziłeś, nie bardzo rozumiałeś ale sprawiała Ci przyjemność.
Kochałeś wszystkie zwierzęta, które I do Ciebie lgnęły, nie tylko Twój pies i kotek ale przychodziły do Twojego ogrodu wiewiórki, jeże i różne ptaszki.
Składam największe wyrazy współczucia Twojej żonie Małgosi, która szczególnie przez ostatnie pół roku walczyła o Twoje życie a teraz jest pogrążona w wielkiej żałobie.
Wierzę,że Dobry Bóg rozliczy Cię z Wszystkich Twoich dobrych uczynków i przygarnie do swego miłosiernego serca - Irena Krawczyńska z rodziną
Gość napisał(a):
Ogromne Wyrazy Współczucia dla Żony, w dodatku w tak trudnym okresie... Zawsze podziwiałam Ciebie,wspaniały Profesorze i pozostaniesz w moim sercu, wdzięczna długoletnia pacjentka, Teresa Domańska
Gość napisał(a):
Drogi Profesorze Andrzeju. Byłeś wspaniałym człowiekiem, doskonałym lekarzem.
Zawsze znalazłeś czas żeby poświęcać go innym. Bardzo nam Ciebie brakuje!
Pozostaniesz w naszych sercach.
Z wyrazami współczucia - Teresa Domańska i zespół Rinamed
Tomasz Kotwicki napisał(a):
Wielki smutek i żal. Odszedł nasz wybitny Kolega, jeden z nestorów wielkopolskiej ortopedii, człowiek instytucja, kronikarz historii. Andrzeju, dziękujemy za wszystkie wspólne lata, wspominamy Ciebie, pamiętamy.
kierownicy poznańskich klinik ortopedycznych - Jacek Kruczyński, Leszek Romanowski, Marek Jóźwiak, Tomasz Kotwicki, Tomasz Trzeciak, Łukasz Kubaszewski
Tomasz Kotwicki napisał(a):
Wielki smutek i żal. Odszedł nasz wybitny Kolega, jeden z nestorów wielkopolskiej ortopedii, człowiek instytucja, kronikarz historii. Andrzeju, dziękujemy za wszystkie wspólne lata, wspominamy Ciebie, pamiętamy.
kierownicy poznańskich klinik ortopedycznych - Jacek Kruczyński, Leszek Romanowski, Marek Jóźwiak, Tomasz Kotwicki, Tomasz Trzeciak, Łukasz Kubaszewski
Łukasz Matuszewski napisał(a):
Niebywała strata z którą trudno się pogodzić, wyrazy współczucia dla Żony. Zawsze pozostaniesz w naszej pamięci.
Bogusław Sadlik napisał(a):
Wyrazy ubolewania dla rodziny i przyjaciół, wyrazy szacunku dla drogi życiowej ś.p. Profesora Andrzeja oraz wyrazy uznania dla Ortopedii Wielkopolskiej, którą współtworzył....
Maciej Jackowiak napisał(a):
Drogi Andrzeju! Byłeś zawsze Przyjacielem, będziesz zawsze w naszych sercach.
Tomasz Mazurek napisał(a):
Drogi Andrzeju! Bardzo nam Ciebie brakuje.